Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

POSŁUCHAJCIE. TO NIE ZDARZYŁO SIĘ NAPRAWDĘ…

Czy lubimy baśnie? Oczywiście. A czy lubimy mroczne baśnie? Jeszcze jak! A czy lubimy mroczne baśnie, które się nie zdarzyły naprawdę, ale jednak się zdarzyły? Postawiłam zawile zawiłe pytanie. Dlaczego to zrobiłam? Ponieważ we Wrońcu Jacka Dukaja pełno jest zawiłości, zakrętasów, zagadek, zapytań i zaskoczeń.

To książka szczególna w twórczości Jacka Dukaja, bo pierwsza skierowana do młodszych czytelników. Zważywszy na dorobek literacki  autora oraz jego  zdolności w zdobywaniu prestiżowych nagród – został sześciokrotnym laureatem nagrody Zajdla – warto przyjrzeć się bliżej Wrońcowi.

I SPADŁA NA NICH POTWORNA WRONA,

CZARNA JAK SMOŁA, DZIÓB DO OGONA

Lewis Carroll

Wroniec to powieść trudna albo nawet bardzo trudna, ale bądźmy szczerzy, Dukaj nie pisze innych. Jest to również pozycja, która nie każdemu przypadnie do gustu. To też znak firmowy Dukaja, bo albo się go uwielbia, albo chorobliwie nie znosi. Dlaczego zatem postanowiłam przedstawić tę pozycję? Ponieważ traktuje o szczególnym czasie w naszej historii. Opowieść zaczyna się 13 grudnia 1981 roku. Brzmi znajomo? Oczywiście dla pokolenia trzydziesto- i wzwyż latków jak najbardziej. Stan wojenny, brak Teleranka, niepokojące komunikaty w radiu oraz generał z łysą głową i w ogromnych okularach przemawiający surowym głosem z telewizora, godzina policyjna, patrole ZOMO, agenci, opozycja, tajemnicze ulotki, dokumenty, pieczątki i partyjniactwo. Ble! Ohyda! Kto przy zdrowych zmysłach wpadłby na pomysł zamoczenia w tym bajorze pióra i uformowania baśni z wstrętnej brei? Toż to czysty obłęd! Czy rzeczywiście?

Głównym bohaterem Wrońca jest Adaś, mały chłopiec, który pewnego dnia budzi się w momencie,  gdy ogromny Wroniec wpada przez okno do jego domu, porywa tatę, niemal śmiertelnie rani dziobem mamę i odlatuje w nieznane. Chłopca pod opiekę bierze sąsiad, pan Beton, który staje się niemal nieodłącznym sekundantem i towarzyszem Adasia w wędrówce po mieście w poszukiwaniu taty. Historia zaczyna się baśniowo i w takiej narracji jest prowadzona aż do samego końca. Na swojej drodze chłopiec spotka bowiem wielu niezwykłych bohaterów, dziwne maszyny oraz zetknie się z niesamowitymi sytuacjami. Na przykład musi stać w kolejce, z której nie można się uwolnić, chyba że sprytem.

Powieść obfituje w wiele niezwykłych zdarzeń, które jednak bez problemu rozszyfrują osoby urodzone w latach osiemdziesiątych i wcześniej. Jacek Dukaj po mistrzowsku kreśli metafory, które z łatwością można rozszyfrować. Oczywiście młodszy czytelnik nie zrozumie ich tak, jak dorośli. Będzie poruszał się po powierzchni i tak też odczytywał tę opowieść, co nie znaczy, że jej odbiór będzie przez to bardziej ułomny. Każdy czytelnik – i ten umiejący rozszyfrować ukryte kody, i ten bez stosownej wiedzy – przeczyta książkę o strasznym czasie, kiedy władzę przejął system totalitarny i co się wówczas stało ze światem. Brzmi mrocznie i strasznie? Fakt ,brzmi, ale takich tematów nie możemy, nie wolno nam unikać! Nie powinniśmy podsuwać dzieciom tylko Kubusia puchatka. Z czasem trzeba sięgnąć i po poważniejszą lekturę, a skoro dzieci przyswoją Pinokia, to z rodzimym Wrońcem też sobie poradzą.

NADCIĄGAŁO MOMO GONIĄCE GRUPĘ PANGŁOWCÓW

Na osobną uwagę zasługuje język, jakim Jacek Dukaj posługuje się w książce. Stosuje bowiem całą masę neologizmów, przedziwnych przekrętów i słownych zabaw. Uważam, że stosowane przez niego zabiegi fleksyjne i gramatyczne są wprost genialne dlatego, że to właśnie one, bardziej niż cokolwiek innego, sprawiają, że powieść jest przekonująca. Świat Wrońca śledzimy z punktu widzenia dziecka, a zatem widzimy otoczenie i słuchamy tego otoczenia, mając do dyspozycji zmysły dziecka. Czy nie jest tak, że trudne pojęcia maluchy czasem przekręcają albo, usiłując sobie je wyjaśnić, stosują bardzo fantazyjną logikę? Dlaczego wobec tego ZOMO nie miałoby się zamienić w groźne MOMO? A dlaczego ubeki nie mieliby się przemienić w bubeki? Przytoczone przykłady to tylko czubek góry lodowej, z jaką zetkniecie się w powieści. Dość powiedzieć, że cały świat jest skonstruowany w ten właśnie sposób, bo dziecko coś usłyszy, ale niedosłyszy, coś zapomni, a coś dopowie, i nagle podwójny agent staje się dwoma ludźmi, a może jednym ludziem, ale z dwiema głowami? Co to w ogóle jest podwójny agent i skąd mamy wiedzieć, że on jest podwójny?

SAMI MUSZĄ ZNALEŹĆ DROGĘ – CHŁOPCZYK I JESZCZE MNIEJSZA DZIEWCZYNKA

Wroniec to doskonały pretekst, by podjąć dyskusję o wydarzeniach początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Groteskowa baśń nieco oswaja straszną rzeczywistość, choć sama również obfituje w straszne, a wręcz brutalne sceny. Powieść Dukaja można odczytywać na różne sposoby dzięki jej wielopoziomowej konstrukcji, jest zbudowana tak jak luksusowy statek, który ma całą masę pokładów, główny widoczny z zewnątrz, a pod nim kolejne, przeznaczone do różnych rzeczy. Mamy warstwę baśniową, mamy warstwę rzeczywistości, która posłużyła za kanwę do stworzenia baśni, mamy warstwę polityczną, mamy społeczną i mamy, jak w każdej baśni, walkę ze złem. Czy jest to walka, którą prowadzi dobro? Trudno orzec, każdy sam musi poszukać odpowiedzi na to pytanie, bo w świecie Wrońca ciężko kogokolwiek nazwać dobrym, raczej niewinnym i nieprzygotowanym na straszliwe ciosy czarnego dzioba.

DLACZEGO WSZYSCY SĄ TACY SZARZY?

Szczególną uwagę proponuję zwrócić na wspaniałą oprawę graficzną powieści. Ilustracje autorstwa Jakuba Jabłońskiego są wprost genialne. Wydaje się, że nie można stworzyć lepszych do tekstu Dukaja. Jabłoński stanął na wysokości zadania i zaserwował odbiorcom obrazy niezwykle sugestywne, często mające w sobie jakąś surrealistyczną groteskę, a jednocześnie niesamowicie trafnie opisujące rzeczywistość, do której się odnoszą. Rysownik, podobnie jak autor książki, traktuje rzeczywistość jako kanwę, na której tworzy wizje odmalowane przez Dukaja. Ilustracje nie są szaro bure, ale pełne kolorów, a grafik doskonale wygrywa nastroje poszczególnych odsłon na kolejnych stronach umiejętnie zawężając paletę barw i poszerzając ją.

BĘDZIE NASTĘPNY. I NASTĘPNY. I NASTĘPNY. ZAWSZE NASTĘPNY!

Wroniec to książka, która z powodzeniem sprawdzi się jako materiał wyjściowy na lekcji języka polskiego oraz historii. Zarówno warstwa językowa i kunszt pisarski autora zasługują na uwagę, jak również wydarzenia, nad którymi Dukaj się pochyla i pokazuje przez pryzmat dziecięcej wyobraźni. Czy historia kończy się dobrze? Tego wam oczywiście nie powiem, ale są różne baśnie i różne zakończenia, a w życiu nie wszystko bywa oczywiste. Jedno jest pewne, przeczytanie książki do końca pozwoli na refleksję o mechanizmach, jakie wprowadzają systemy totalitarne, co się dzieje, kiedy nagle budzimy się w państwie opresyjnym , jak zachować człowieczeństwo w odczłowieczonym świecie. Na koniec wreszcie możemy porozmawiać o tym, dlaczego wszelkie reżimy i systemy opresyjne, niby Wrońce uderzają na początek w intelektualistów i… pisarzy. Bo wszelkie tego typu systemy boją się tych, którzy myślą samodzielnie i wyciągają wnioski. Bo słowo napisane to słowo nieśmiertelne, a pióro jest potężniejsze od miecza i od wszystkich Wrońców świata.


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.