Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

O DAWNYCH CZASACH ZAWSZE DA SIĘ POWIEDZIEĆ COŚ NOWEGO – AUTORKA GRY BOGÓW O SWOJEJ POWIEŚCI

Pamiętacie entuzjastyczną recenzję Gry bogów, którą napisała Martyna Jaworska? Na naszym facebookowym fanpage’u zorganizowaliśmy konkurs, w którym można było wygrać egzemplarz książki z autografem autorki. Serca nam rosły, bo okazało się, że jest wielu chętnych do czytania, a niepokojące doniesienia o fatalnym stanie czytelnictwa nie dotyczą naszych znajomych i znajomych naszych znajomych. Przy okazji dotarły do nas pytania o powieść i samą autorkę. A jako że dla naszych Czytelników jesteśmy gotowi zrobić wiele – odpowiedzi zaczerpnęliśmy u źródła. Poznajcie Magdalenę Zawadzką-Sołtysek.

W modnych ostatnimi laty książkach fantastycznych czy serialach telewizyjnych świat wikingów jest dość mocno eksploatowany. Pani także przenosi nas w tamte czasy i tamtą kulturę. Uznała pani, że jeszcze coś nowego, świeżego można o tym świecie powiedzieć? Skąd pani zainteresowanie czasami średniowiecza i wikingami?

O dawnych czasach zawsze da się powiedzieć coś nowego i świeżego. Ilu fascynatów i badaczy danego tematu, tyle koncepcji i wizji.  Mnie szczególnie interesowało napisanie jak najlepszej powieści przygodowej mocno osadzonej w realiach historycznych. Chciałam jak najdalej uciec ze świata fantastyki, traktując jego elementy jak przyprawę, która ma uwydatnić pewne szczegóły i podkreślić smak opowieści. Zawsze lubiłam książki dla dzieci i młodzieży, a fakt, że od lat należę do ruchu rekonstruktorskiego odtwarzającego wczesne oraz późne średniowiecze, stał się dobrym pretekstem, by samej podjąć trud i napisać historyczną opowieść dla młodszych czytelników.

Czytelnik dostaje więc rzetelną, udokumentowaną wiedzę o skandynawskim średniowieczu i jego powiązaniach ze słowiańszczyzną. Nie mogło się więc obyć bez mitologii, ale wykorzystuje ją pani do pokazania, jak myśleli bohaterowie, według jakich zasad żyli. Stawia pani wysoką poprzeczkę czytelnikowi, bo albo musi już znać mitologię skandynawską, albo musi sam podrążyć temat.

Dla osób nieobeznanych z mitologią i nie tylko, przygotowałam liczne przypisy. Nie sądzę również, by poprzeczka rzeczywiście była umieszczona tak wysoko. Tak naprawdę obracamy się w świecie, w którym aż roi się od bohaterów z mitologii. Występują oni  we wspomnianych powieściach fantastycznych, pojawiają się w filmach, grach komputerowych albo w utworach zespołów rockowych i metalowych. Co do tego, jak ówcześni ludzie mogli myśleć, to proszę mi wierzyć, że bogowie są równie przydatni, co uciążliwi podczas próby rekonstruowania świata. W czasie, który ja opisuję, muszę się liczyć nie tylko z przedstawicielami starej wiary, ale również z zasadami, jakie wprowadzała ta nowa. To implikuje różne zachowania bohaterów oraz z góry przesądza o relacjach między nimi.

Znamy z mitologii i innych powieści trolle, elfy, krasnoludy, które zawsze pokazywane były jako inne rasy, co można nawet antropologicznie uzasadnić. Pani jednak proponuje zupełnie inną koncepcję, która zresztą robi furorę wśród czytelników. Czy to pani własne przemyślenia, czy może spotkała się już pani z takim pomysłem?

Zależało mi na tym, by w opowieści umieścić wierzenia i baśnie, ale w taki sposób, by można było uwierzyć w ich prawdziwość. Zadałam sobie pytanie – skąd brały się pogłoski o niezwykłych istotach? Odpowiedź była prosta. Zawsze, kiedy ludzie czegoś nie rozumieli lub się bali, sięgali po płaszczyk magii i mistycyzmu. Potem przypomniałam sobie, że kiedyś oglądałam program o niezwykłym zespole muzycznym ze Skandynawii. Członkowie zespołu wyglądali jak prawdziwe trolle z baśni. Byli to ludzie wykrzywieni, wykoślawieni i poważnie zdeformowani. To były osoby z upośledzeniami wrodzonymi lub takie, które później zachorowały, np. na wszelkiego rodzaju włókniaki oraz wszelkie inne przypadłości. Pamiętajmy, że kiedyś ludzie nie troszczyli się o okaleczonych krewnych tak jak my teraz. Najczęściej zdeformowane dziecko wynoszono do lasu jako odmieńca i pozostawiano w głuszy na pewną śmierć. Wielu chorych wypędzano ze strachu. Robiono tak nawet w antycznej Sparcie ze względu na dbałość o czystość społeczeństwa. Wracając jednak do meritum, możemy sobie przecież wyobrazić, że nie wszystkie dzieci ginęły, bo czasem ktoś znalazł malca i uratował od śmierci. Zapewne bywało, że ratujący był w podobnej sytuacji co maluch. Sam wygnany i odtrącony potrafił ulitować się nad innym nieszczęśliwcem. Kto wie? Może tak właśnie powstały opowieści o trollach…

Ile lat mają dziecięcy bohaterowie? Zachowują się często jak dorośli, wiele umieją i potrafią sobie radzić. Iselin myśli o zamążpójściu, na dodatek bardzo dojrzale godzi się ze swoim losem. Czy myśli pani, że dzieci w tamtych czasach były dojrzalsze niż współcześnie?

Moi główni dziecięcy bohaterowie mają po około 12 lat. Zdecydowanie ówczesne dzieci były dojrzalsze niż nasze współczesne. Zacznijmy od tego, że początkowo trudno mi było wejść w historię dla młodszego czytelnika i dobrać sensowny wiek bohaterów. Młodsi byliby za młodzi na takie eskapady, a starsi to już nie ten kaliber głównego odbiorcy, choć cieszy mnie ogromnie, że starsi czytelnicy też się dobrze bawią. Dwunastoletnia osoba miała już pewne prawa w społeczeństwie. Dziewczynki już wydawano za mąż. Stąd rozterki  Iselin, która w głębi serca czuje się jeszcze dzieckiem. Ma naturalne odruchy, takie jak strach przed tym, co ma ją spotkać. Wie, że będzie musiała wyjść niebawem za mąż, i że ojciec wybierze jej przyszłego męża. Ona nie ma nic do powiedzenia, musi się pogodzić ze swym losem, choć nie chce. Na tym polega jej osobisty dramat, że nie czuje się dobrze w roli gospodyni. Wie, że nie jest do tego stworzona, a jej serce rwie się do zupełnie innych rzeczy. Iselin nie dane było jeszcze się naprawdę zakochać. Być może wtedy wiedziałaby, że kochająca kobieta, nawet jeśli nienawidzi czynności domowych, będzie się starała na tyle, na ile umie dbać o ukochanego. To naturalne i nie ma nic wspólnego z brakiem emancypacji.

Pamiętajmy również, że nasi bohaterowie żyją w bardzo trudnych i surowych czasach. Nas, ludzi XXI wieku, pociąga romantyczna legenda o wikingach, ale trzeba sobie uświadomić, że warunki życia były wtedy twarde. Bez pewnej dyscypliny wobec siebie, wobec starszych i wobec sił natury nie dałoby się przeżyć w surowym, północnym klimacie.

Duża część akcji rozgrywa się na morzu, dość szczegółowo opisuje pani również świat żeglarzy. Skąd wiedza o tym świecie?

Pół dzieciństwa spędziłam, żeglując z rodzicami. Dlatego szanty grają mi w duszy swoją melodię.

Dodatkowo sama pani ilustrowała książkę. Czy to kolejne hobby?

Można to nazwać hobby. Ukończyłam Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku i naturalne jest dla mnie, że czasem coś sobie skrobnę, choćby maleńki rysuneczek.

Czytelnicy pytają o dalsze losy bohaterów – czy możemy zdradzić, że książka będzie miała dalszy ciąg? Czy wyjaśni się pochodzenie Sigurda? Czy możemy uważać, że z racji dziwnego imienia i bursztynowego wisiorka Sigurd jest słowiańskim dzieckiem?

Gra bogów będzie miała kontynuację i nie jest to żadna tajemnica. Opowieść została obliczona na trzy tomy, dlatego nie trzeba się martwić, że spłodzę wielotomową sagę.wink Wiele zagadek się wyjaśni, inne pozostaną zagadkami, ale czytelnik sam będzie mógł sobie dopowiedzieć ich rozwiązanie. Czy wyjaśni się pochodzenie Sigurda? Cóż, jeśli on sam zdąży to odkryć, nim wypełnią się przepowiednie volvy, to tak. W przeciwnym razie nie wiadomo, co się stanie.

A będziemy jeszcze mieli okazję odwiedzić Osadę Odmieńców? Podzielam zachwyt pani Elżbiety Cherezińskiej, której recenzję można przeczytać na okładce. Durin i Sven to mężczyźni o podobnej wrażliwości, bliźniacy mentalni z dwóch różnych światów, bardzo byśmy chcieli, żeby się jeszcze spotkali.

Jeśli chodzi o Osadę Odmieńców, to mogę z całą odpowiedzialnością obiecać, że powrócę do niej, zabierając ze sobą wszystkich, którzy zechcą dzielić ze mną tę podróż. Osada odegra też dość istotną rolę w dalszej części opowieści, ale o tym na razie cicho sza!

A kim jest Navnloss – Bezimienny? Może pani już dzisiaj zdradzić coś na temat tej postaci?

A nie, nie mogę! Bo to tak, jakby pisarz kryminału powiedział na dzień dobry, kto zabił. Ale jeśli ktoś jest bardzo ciekawy tajemnicy tej istoty, to odsyłam do Sagi o Olafie Tryggvasonie. Zaznaczam, że trzeba czytać bardzo, ale to bardzo uważnie.

Jakiej rasy jest Vigi? Co to za tajemnicza postać? Vagn Akeson i jedna ze służących Astrydy sprawiają wrażenie, że coś o nim wiedzą. Czy w kolejnych częściach powieści dowiemy się czegoś więcej?

Vigi oczywiście pojawi się w dalszych częściach. Raz, że jest bardzo ważną postacią, a dwa, że osobiście znam kilka osób, które urwałyby mi głowę, gdybym go pominęła. Dla własnego bezpieczeństwa tego nie zrobię.wink Co do pozostałych pytań, również odsyłam do Sagi o Olafie Tryggvasonie. Albo trzeba będzie poczekać na kolejne części.

W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak cierpliwie czekać. Choć „cierpliwie” chyba jednak nie oddaje emocji czytelników. Zazdrościmy, że pani pierwsza odkryje te wszystkie tajemnice. Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy, aby wena pani nie opuszczała.

Pozdrawiam czytelników portalu Siedem Liter!

Osoby zainteresowane książką i twórczością autorki zapraszamy na Facebooka:

profil Gry bogów

profil Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.