Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

RZECZ O OSWAJANIU

Ola dostała kiedyś książkę od wyjątkowej osoby. Ukochany wujek Janek sprezentował małej dziewczynce książkę z pożółkłą okładką, z mało atrakcyjnymi obrazkami. Ola zaczęła czytać: „Węże boa połykają w całości schwytane zwierzęta. Następnie nie mogą się ruszać i śpią przez sześć miesięcy, dopóki zdobycz nie zostanie strawiona”. To było okropne i do tego ohydne rysunki jakiegoś kapelusza czy słonia. Dziewczynka nie potrafiła zrozumieć, po co wujek dał jej taką straszną książkę. Co prawda przeczytała tylko pierwszy rozdział, ale nie znalazła w nim żadnej wzmianki o głupiutkim Misiu, którego tak kochała. Janek kochał Kubusia i Ola kochała Kubusia, to dlaczego podarował jej to „coś”? Kiedy dziewczynka zwierzyła się ze swojego rozczarowania, wujek powiedział: „Widocznie jest za wcześnie. Schowaj książkę, żebyś jej nie zgubiła. Powrócisz do niej za parę lat”. Ola nic z tego nie zrozumiała, ale co może rozumieć sześcioletnie dziecko... Zrobiła tak, jak powiedział wujek.

Kilka lat później wróciłam do Małego Księcia. Przeczytałam całość jednym tchem. Książka, która przed kilku laty wydawała się czymś strasznym, nagle stała się najpiękniejszą w świecie opowieścią. Mały Książę został moim drogowskazem w życiu, jak również biblią w późniejszej pracy terapeutycznej. Książka uniwersalna, ponadczasowa – dla mnie jedyna.

Jak pracować z drugim człowiekiem? Jak stworzyć więzi niezbędne w każdej relacji? Potrzebne jest oswojenie. A co to właściwie znaczy? „Oswoić znaczy stworzyć więzy. (…) Teraz jesteś dla mnie małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty także mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świcie”. Mały Książę oswoił liska, podobnie rzecz ma się w przyjaźni, w związku, pracy pedagogicznej, terapeutycznej… w życiu.

Przez blisko dwa lata pracowałam z rodzinami dysfunkcyjnymi. Cecha charakterystyczna w tym środowisku? Problem. Bezrobocie, alkohol, przemoc, niewydolność opiekuńczo-wychowawcza. Często kumulacja wszystkich możliwych trudności – mieszanka iście wybuchowa. Przy pierwszym kontakcie z rodziną zawsze pojawiał się opór. „Nie potrzebuję pani pomocy! Nie mam żadnych problemów! Proszę się nie wtrącać! Proszę tu nie przychodzić!”. Początki bywają trudne, ale jak wiadomo, liczy się efekt finalny. Co zrobić, żeby mi zaufali? Jak ich przekonać, że jestem dla nich? Jak sprawić, by zaczęli ze mną rozmawiać? Potrzebne jest oswojenie. Metoda mały kroczków – rozmawiasz, wspierasz, rozumiesz, motywujesz. Po prostu jesteś. Nagle zauważasz, że nie jesteś traktowany jak obcy. Jesteś ich. Kiedy wychodzisz, pytają, kiedy kolejna wizyta. Dzwonią, żeby poinformować o swoich sukcesach i porażkach. Słuchają. Rozmawiają. Współpracują. Są gotowi na zmiany – wierzą ci, że zmiana nie jest czymś złym. Brzmi górnolotnie?… Ale tak naprawdę jest. Swoją pracę – czy to grupową, czy indywidualną  zawsze zaczynam od oswojenia.

Bez oswojenia nie ma pracy pedagogicznej, terapeutycznej. Bez oswojenia nie poznasz człowieka. Pozwól się oswoić…

 


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.